dawno nie pisałem a coś tam się jednak dzieje.
Z zaległych tematów
Dziś znów się zameldowałem do wnętrza Safranki.
Rozbioru ciąg dalszy
na początek komputerki z pod przednich siedzeń
a pod nimi kolejne groszowe skarby
odkryłem że jedna z wtyczek była czymś zalana a styki zaśniedziałe. Trzeba prześledzić od czego to
kompy z pod prawego siedzenia
i po wyjęciu wszystkiego wygląda tak
potem zabrałem się za czyszczenie rdzawych miejsc. Dużo małych punkcików na podłodze. Poza tym postanowiłem dokładnie się przyjrzeć miejscom spawów po naprawie. Tak tak, safranka miała wymieniany prawy słupek B.
Wszystko zamazane jakimś silikonem czy czymś, więc postanowiłem wszystko zedrzeć, wyczyścić i zabezpieczyć, bo rdza wychodziła miejscami.
Generalnie źle nie jest, ale żeby było idealnie to też nie.
Dziś wyczyściłem tylko przy tylnych drzwiach
W sumie dobrze że się za to zabrałem, bo jak by rudzielec popracował jeszcze kilka lat, to by nie było czego zabezpieczać.
A korzystając w wczorajszego wolnego dnia znów coś tam ruszyłem.
Jakoś tak wyszło że ostatnio nie miałem czasu ani chęci na roboty w garażu, ale to się zmieniło wczoraj.
Jak to mówią, najtrudniej zacząć.
Po wejściu do garażu rozejrzałem się, popatrzyłem co gdzie i ile jest do zrobienia i szybko zadecydowałem na co aktualnie mam ochotę a na co nie.
Wypadło że mam ochotę na malowanie

Dlatego wziąłem się za pomalowanie moich podjazdów
Następnie zabrałem się za miskę olejową. Na brzegach zostało trochę jeszcze gumy, która fabrycznie jest zamiast uszczelki. Razem z gumą w kilku miejscach udało mi się uszkodzić lakier, więc stwierdziłem że skoro i tak jest akcja malowania to zdrapię gumę razem z częścią lakieru i pomaluję. A co
a tu częściowo pomalowana
Tak wiem, nie jest to pięknie, równiutko i lustereczko, ale nie o to tu akurat chodzi.
Od spodu było kilka miejsc było uszkodzonych i lekko rudych, więc poszedłem za ciosem i przeszlifowałem
I też maznąłem farbą, na tej samej zasadzie że ma spełniać funkcję a wygląd mało znaczący
Jak już skończyłem szaleństwa z pędzlem, to stwierdziłem że akurat mam ochotę na chlupanie się w wodzie. Nie wiele myśląc wziąłem się za czyszczenie wymontowanych plastików z wnętrza.
Osłony progów od środka
a tak ładnie spływa bród od wewnętrznej strony osłon
Po wyschnięciu dressing (Chemical Guys Natural Shine Matt Dressing)
Na koniec wlazłem do safranki, wyszlifowałem wszystkie rdzawe punkciki pod nogami kierowcy i zabezpieczyłem bruboxem, ale to już bez zdjęć.
Roboty jeszcze zostało dużo, rzeczy do kupienia też dużo a kasy w portfelu zupełnie nie dużo, więc wszystko tak się ciągnie jak flaki z olejem.
Powoli do przodu.
Na któryś zlot powinienem zdążyć
