Daroot wrote:Jest gdzieś ta granica, ludzi jak bydło trzeba trzymać w ryzach. Jeśli wprowadziliby legalizację narkotyków - pomyślcie ile ludzi popadło by w nałóg, o ile więcej zgonów, a ilu przestało by pracować, bo na fazie jest zajebiście,a państwo daje za bezrobotne. Nieważne że to grosze.
Prawda jest taka, że jak ktoś ma pić to i tak będzie pił, a cena alkoholu nie będzie grała roli. Alkoholik zawsze znajdzie coś do zaspokojenia głodu. Analogiczna sytuacja występuje w przypadku innych narkotyków (alkohol to też narkotyk tylko legalny).
Nie rozumiem dlaczego zakładasz, że ludzie teraz nie mają dostępu do narkotyków. To, że są one nielegalne nie jest równoznacze z tym, że ich nie ma. Czy jeżeli ktoś z Twoich bliskich potrzebowałby marichuany do leczenia to nie załatwił byś im tego? Bo przecież jest nielegalne, no nie? Gdyby moja mama jutro powiedziała mi, że chce sobie dawać w żyłę to czy kwestia nielegalności heroiny ma jakiekolwiek znaczenie? Obawiam się, ze różnica byłaby taka, że kupowałaby towar z lekkim opóźnieniem (oraz niższej jakości czyli bardziej szkodliwy) gdyż musiałaby poszukać dilera.
Inną kwestią jest to, że żyjemy w d***kracji i jedna grupa ludzi rości sobie prawo do zabraniania innym tego co mają robić. Na przykładzie tego co napisałeś ośmielę się zadać Ci pytanie:
Dlaczego uważasz, że masz jakiekolwiek prawo zabronić mi jarania trawy, wciągania nosem czy wstrzykiwania wysokooktanowej w żyłę? Kto to prawo Ci dał, że sądzisz, że możesz mi tego prawnie zabronić? A jak będę chciał chodzić z jedną ręką podniesioną od poniedziałku do niedzieli to też mi tego zabronisz bo to przecież niezdrowe? Wydaje mi się, że nie miałbyś śmiałości aby powiedzieć mi prosto w oczy: słuchaj Marcin - zabraniam ci! Czy w odwecie powinienem zabronić Ci odpalać diesla przed 10 rano czy chodzić do kościoła w niedzielę?
Takie myślenie można porównać do tego, że nie można zlikwidować służby zdrowia bo ludzie umieraliby na ulicach. Kiedyś rozmawiałem z ciocią pielęgniarką na ten temat i odpowiedź jaką od mniej uzyskałem brzmiała tak: no przecież ludzi nie było by stać na to, żeby opłacać lekarzy i szpitale. W odpowiedzi otrzymała ode mnie, że w tej chwili przecież stać ją na lekaży, szpitale i armię urzędników w nfz. Żebyście widzieli jej minę
Nie twierdzę, że wszystko ma się opierać na tym, że chorujesz to idziesz do szpitala i dostajesz rachunek po wyjściu bo to na obecną chwilę by nie przeszło, ale przecież od tego są ubezpieczenia, co nie? Płacisz ubezpieczenie, a jak zachorujesz to ubezpieczyciel płaci, nie może tak być?
Daroot wrote:Druga sprawa to podatki na papierosy czy alkohol - że ten drugi jest szkodliwy i to bardziej niż marihuana
Wklejam wykres szkodliwości narkotyków (oparty na badaniach naukowych, a nie na politykach:
https://www.youtube.com/watch?v=2OcXIhOOVTE )
Na ciemno niebiesko przedstawione jest jak szkodliwe są dla użytkownika, a jasno niebiesko oznacza jak szkodliwe jest dla ludzi w otoczeniu użytkownia.
Daroot wrote: Nie dzielą tego budżetu rozsądnie, tylko 70% to jest rozdawnictwo sobie (budżetówka) oraz na bezsensowne pomysły.
Dodam ciekawostkę. Wiecie, że urzędnicy i wszyscy inni otrzymujący wypłatę z koryta (nauczyciele, lekarze, pani w zusie itp) zamiast otrzymywać pieniążki "na czysto do rączki" (tak byłoby łatwo i wydajnie) to dostają wypłatę "pełną", a z niej potrącane im są podatki. Zdajecie sobie sprawę z tego ile tysięcy urzędników pracuje tylko po to, żeby zbierać podatki od osób, które dostają wypłatę z naszych podatków?
Decentralizacja to przyszłość.